Powrót do łask dawnego kanonu lektur dla szkoły podstawowej niektórzy przyjęli z powątpiewaniem, inni z ulgą, jeszcze inni z dystansem. Wśród książek proponowanych młodemu odbiorcy w projekcie nowej podstawy programowej znalazła się Siłaczka, nieśmiertelny wzór idealizmu, altruizmu, poświęcenia sprawie i… czegoś jeszcze. I choć nowela Żeromskiego do podstawy programowej jednak nie weszła, to zawsze była obecna w szkole i kto chciał – omawiał ją. Czytam zatem w czasie lekcji z zespołem czternastolatków tekst sprzed ponad stu dwudziestu lat. Historia wydawałoby się przejrzysta, oparta na paradoksie życia, w którym piękno ideałów zawsze ulega brzydocie rzeczywistości; a wiara w możliwość zmiany jest bezwzględnie dławiona… To opowieść o mrzonkach w kostiumie nauczycielki. I tu pierwszy opór –  język Żeromskiego, ironiczny, z lekkim zabarwieniem makabryczności i kpiny, pełen ekspresji, zaskakujących porównań, dosadnie precyzyjny, a przesycony wyrazami, których dziś już przeciętny młody człowiek po prostu nie zna – jest przeszkodą w rozumieniu. To, co tworzy styl Żeromskiego – z jego składnią i skłonnością do naturalistycznej brutalności – tu utrudnia, wręcz uniemożliwia „smakowanie” tekstu. Takim językiem nikt już dziś nie mówi, stwierdzają uczniowie, choć są pod wrażeniem opisów… Odtwarzają jednak fabułę, rozumieją kontrast postaw i dramatyzm sytuacji doktora, który nie może uratować od śmierci ukochanej kobiety, ponieważ nie wie, że to właśnie do niej go wzywają… Gdyby chociaż zabrał apteczkę z lekami! Ale kto mógł przypuszczać, że wezwanie do chorej nauczycielki gdzieś w zapadłej wsi, położonej kilka mil od jego wygodnego prowincjonalnego mieszkania, będzie wezwaniem do jego młodzieńczej miłości!? Poza tym przecież pojechał tylko po to, by zabić nudę… Ostatecznie – jak pamiętamy – doktor Obarecki, bezsilny wobec śmierci, patrzy, jak dwie stare kobiety myją nagie, martwe ciało Stanisławy Bozowskiej –  jego miłości…

To żaden melodramatyzm. Historię nauczycielki, która wypełniała moralny obowiązek walki o sprawiedliwość społeczną, kiedyś naprawdę przeżywało się mocno… To była klasyka socjalistycznej szkoły. Zepsuty konformista Obarecki i wierna przekonaniom o słuszności pracy u podstaw Stanisława Bozowska – wygodny i wyraźny kontrast postaw… Obarecki zasadniczo był potępiany, Bozowska – gloryfikowana… Z ciekawością słucham wypowiedzi uczniów. Współczują zmarłej nauczycielce, co pisała Fizykę dla ludu, wskazują, że może gdyby ktoś powiedział jej, że taka postawa nie prowadzi do zmiany i nie ma sensu, nie umarłaby. Niektórzy nie dziwią się Obareckiemu. Uległ – pogodził się z aptekarzem i grywał z nim w karty. Jeżeli chce się żyć w takim Obrzydłówku, trzeba umieć się dostosować, nikt nie chce mieć wybijanych szyb… Poza tym kształcimy się nie po to, by cierpieć biedę, trzeba pomagać, ale i zarabiać… Nie można marnotrawić młodości, szansy, życia… Jednak kiedy piszą o lekturze i o tym, czy warto realizować ideały – wszyscy odpowiadają: warto, tylko… z zachowaniem rozsądku.

I tak krytyka pozytywistycznego etosu pracy, jaką zawarł Żeromski między wierszami Siłaczki – i ironia, z jaką nakreślił postać doktora, co nie chciał walczyć z wiatrakami i pragmatycznie odszedł od ideałów – znalazła uznanie w oczach współczesnych młodych czytelników…
I doczekała się uczciwej oceny! To przejmująca historia, więc postawa młodej nauczycielki jest dla nich godna podziwu. Czy jednak chcieliby naśladować siłaczkę? Wiedząc, że literacka bohaterka miała swój rzeczywisty pierwowzór, pochwalili jej odwagę i wierność sobie, ale nie potępili postawy, która każe człowiekowi trzeźwo oceniać sytuację i podejmować działania, które przynoszą korzyść… Może jednak dobrze, że ta nowela nie znalazła się na liście lektur, bo dziś altruizm pojmowany jest nieco inaczej…

Roland Maszka