Jeszcze tydzień do oficjalnych wyników matur, a w sieci już rozpoczęła się dyskusja o ich nie najlepszych wynikach. Burzę wywołał wpis znanego nauczyciela – blogera, który twierdzi, że matury mogło nie zdać ponad 30% uczniów. Centralna Komisja Egzaminacyjna zaprzecza tym informacjom.

Oficjalne wyniki tegorocznej matury zostaną ogłoszone przez Centralną Komisję Egzaminacyjną 27 czerwca. Ostateczne wyniki poznamy we wrześniu, po poprawkowej sesji egzaminacyjnej. Wtedy też dowiemy się, ilu absolwentów szkół ponadgimnazjalnych nie zdało tego najważniejszego sprawdzianu.

„Po sprawdzeniu prac konieczny jest czas na sczytanie kart odpowiedzi z wykorzystaniem czytników elektronicznych, co – przy ponad półtora miliona arkuszy egzaminacyjnych – jest procesem czasochłonnym” – powiedział Marcin Smolik z CKE i dodał, że krążące po sieci informacje dotyczące konieczności zdania matury przez 80% abiturientów są miejską legendą. „Egzamin maturalny nie miał, nie ma i nie będzie miał przyjętego z góry poziomu zdawalności” – podkreślił Smolik.

Smolik zakwestionował także prawdziwość stwierdzeń na temat „wstrzelenia się w tzw. klucz”. Egzaminatorzy mają uznawać także poprawne odpowiedzi, które nie zostały ujęte w przygotowanym schemacie punktowania arkuszy egzaminacyjnych. Brak punktów może wynikać natomiast z braku przejrzystości lub błędów w sposobie sformułowania odpowiedzi.

Maturalnych egzaminów zazwyczaj nie zdaje około 20% uczniów podchodzących do egzaminu. Głosy pojawiające się w serwisach internetowych, mówiące o znacznie wyższym procencie, wywołują spore emocje wśród uczniów, rodziców i nauczycieli.