W świecie edukacji rozpoczyna się kolejna dyskusja - o relacji misji nauczyciela z pewną komercjalizacją tego zawodu...

O zawodzie nauczyciela mówi się w kategoriach powołania. Pedagog jest osobą o dużym wpływie na społeczeństwo, nazywa się go mistrzem, mentorem. Kształtuje on  młodego człowieka, jego wiedzę i postawy, które w przyszłości określają go jako dorosłego człowieka.

 Zdaniem kardynała Stefana Wyszyńskiego „powołanie do wychowania i nauczania jest najbardziej szlachetnym powołaniem. (...) W pracy nauczyciela-wychowawcy jest jakieś cierpienie i ogromny trud. A jednak pomimo męki nie brak ludzi, którzy poświęcają się tej ciężkiej służbie, czynią to nie dla chleba, ale (...) by jak najlepiej służyć narodowi, dzieciom i młodzieży”.

Na ocenę roli nauczyciela ma też jednak wpływ element konkurencyjności między szkołami. Prześcigają się one w rywalizacji o liczbę finalistów, laureatów olimpiad, konkursów, a także wyniki matur. Dla niektórych liczy się statystyka. Im więcej finalistów, tym lepiej. Taka postawa nie zawsze uwzględnia budowanie wartości i postaw młodego człowieka.

 

Na początku stycznia XIII Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie szczyciło się swoim edukacyjnym transferem. Do grona nauczycieli dołączył uznawany za najlepszego nauczyciela fizyki w kraju Marek Golka. Aby zachęcić pedagoga do przeprowadzki, lokalne władze zapewniły fizykowi mieszkanie z miejskiej puli. Ponadto liceum to proponuje wyższe wynagrodzenie za pracę. Dodatkowe środki finansowe pozyskiwane są od rodziców, którzy założyli fundację na ten cel.

 

I choć chęć zapewnienia uczniom jak najwyższego poziomu kształcenia jest szczytnym celem, to jednak  "trasfery" nauczycieli są kontrowersyjne. Czy nauczyciel powinien w pierwszej kolejności kierować się dobrem uczniów, niezależnie od szkoły, w której uczy i poziomu uczniów, którzy do niej uczęszczają? Czy iść za najbardziej chętnymi do nauki, by kształtować ich skuteczniej?

I czy komercjalizacja zawodu nauczyciela jest jednak nieunikniona? Co Państwo o tym sądzą?