„Zdemilitaryzujmy świat”, „wszyscy mają prawo, by być w swoim domu i nie bać się ataku dronów”, „jeśli w obecnym systemie nie ma pracy dla młodych, to trzeba zmienić system” – oto niektóre wnioski pojawiające się podczas XIII Światowego Szczytu Laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, która odbyła się w zeszłym tygodniu w Warszawie.

„Nigdy więcej wojny” – hasło jednego z paneli szczytu przypominało podobne, znane z okresu zimnej wojny. Jak zauważali uczestnicy spotkania, znów nabrało ono aktualności. Mimo że nie toczą się takie wojny, jak w ubiegłym stuleciu, to coraz więcej jest ofiar wewnętrznych konfliktów zbrojnych oraz uchodźców. Przedstawicielka urzędu Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców ONZ (Nobel 1954 i 1981) Melissa Fleming mówiła, że w tym roku liczba uchodźców przekroczyła 45 mln. To najwięcej od dwóch dekad.

Na pytanie, jak mówić młodym ludziom o pokoju, skoro ich głównym problemem jest brak pracy i pieniędzy, padła odpowiedź, że być może problem świata polega na wychowaniu. – Uczy się młodych ludzi od początku uczestniczenia w wyścigu, konkurencji zamiast współdziałania. To rodzi agresję. – powiedział Dalajlama XIV, duchowy i polityczny przywódca Tybetańczyków.
Oprócz niego o działaniach na rzecz zapewnienia pokoju na świecie dyskutowali m.in. były prezydent RPA Frederik Willem de Klerk (dostał Nobla razem z Nelsonem Mandelą), irańska prawniczka Szirin Ebadi, twórca idei mikrokredytu Muhammad Yunus i Lech Wałęsa.

Na szczycie pojawiła się także aktorka Sharon Stone, która odebrała Nagrodę Pokoju, przyznaną jej za działalność na rzecz chorych na AIDS.