Oko kamery może uchwycić sytuacje, które stanowią zagrożenie dla uczniów. Premier Ewa Kopacz już w exposé zapowiedziała, że chce, aby były one zamontowane nie tylko w klasach, lecz także na korytarzach czy wokół budynku. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przygotowuje przepisy, które mają umożliwić instalację monitoringu w każdej szkole.

Coraz więcej szkół decyduje się na zamontowanie kamer na ich terenie. Zarówno dyrekcja, nauczyciele, jak i większość rodziców zauważają, że wpływa to pozytywnie na bezpieczeństwo w trakcie zajęć i na przerwach. Zawsze też w kontrowersyjnych sytuacjach można skorzystać z nagrania, które pokazuje, co się wydarzyło. Coraz bardziej popularna staje się możliwość dostępu dla rodziców do kamer online, aby móc zobaczyć, co w danej chwili dzieje się w klasie. Niektórzy rodzice i środowiska walczące o prawa człowieka są przeciwni monitorowaniu czasu spędzanego przez dziecko w szkole, co argumentują zabieraniem prywatności, stałym nadzorem, który niekoniecznie dobrze wpływa na wychowanie.

Dla przykładu w samym Gdańsku na 103 szkoły w 92 są zamontowane kamery. Jak w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” powiedział wiceprezydent Piotr Kowalczuk, warto zwrócić uwagę rodziców na kwestie wykorzystywania wizerunku ich dzieci i tego, czemu monitoring w szkole ma służyć. Wskazał, że w wielu przypadkach monitoring jest wykorzystywany do odtworzenia sytuacji, która już miała miejsce, a nie do wykrywania zagrożeń na szkolnych korytarzach. 

Nie ma też badań, które pokazywałyby wpływ monitoringu na bezpieczeństwo w szkole. Już po exposé premier Ewy Kopacz, szefowa resortu edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska tłumaczyła, że ministerstwo nie będzie nikogo zmuszać do instalacji kamer. W serwisie dziennik.pl powiedziała, że MEN jednak będzie wspierał szkoły, które zdecydują się na ten krok. Dodała także, że są placówki, gdzie monitoring się sprawdził, m.in w walce ze złodziejami, dilerami narkotyków czy obcymi osobami kręcącymi się na terenie szkół. Szefowa MEN zwróciła uwagę na to, że na przemoc w szkole nie ma błyskawicznej recepty, a szkoły powinny zacząć mówić o problemie, a nie ukrywać fakt, że sobie z nim nie radzą. 

To nie pierwszy raz, kiedy rząd mówi o walce o bezpieczeństwo w szkole za pomocą kamer. Za czasów Romana Giertycha, w resorcie edukacji powstał program „Monitoring wizyjny w szkołach i placówkach”. Do października 2013 r. statystyki mówiły, że sprzęt zainstalowano w ponad 8 tys. szkół. Dzięki kolejnemu dofinansowaniu rządowemu, ta liczba będzie jeszcze większa.