Przynajmniej w Krakowie. Władze wycofały się z planów zamknięcia większości wytypowanych placówek. Do podjęcia takich decyzji walnie przyczynili się nauczyciele, uczniowie i rodzice szkół wyznaczonych do likwidacji. Bardzo szybko powstały komitety protestacyjne, na budynkach wywieszono transparenty, organizowano akcje przed magistratem i lobbowano wśród samorządowców i polityków.

Spośród 11 placówek wytypowanych do likwidacji i wygaszenia tylko dwie znikną ze szkolnej mapy, a trzy zostaną połączone w nową placówkę.  

Zasady typowania szkół do likwidacji od początku były obarczone błędami. Jak tłumaczono, brano pod uwagę poziom nauczania i zainteresowanie szkołą. Jak udowodnili jednak protestujący, w kilku przypadkach wyniki oceny były pomylone.

Kwestią likwidacji szkół zajmie się Najwyższa Izba Kontroli. W zaplanowanych na ten rok kontrolach sprawdzi, czy decyzje o likwidacji podejmowane przez gminy nie wpływają niekorzystnie na realizację zadań oświatowych.