Co ma wspólnego liść lotosu z czystymi oknami, czyli o uniwersytetach dziecięcych
01/07/2013Dzieci składają ślubowanie, otrzymują indeksy i dyplomy ukończenia „studiów”, uczestniczą w wykładach, warsztatach i laboratoriach prowadzonych przez nauczycieli akademickich lub ekspertów z danej dziedziny. Tak działają uniwersytety dziecięce – fenomen ostatnich lat.
Pierwszy w Polsce uniwersytet został utworzony w 2007 r. w Krakowie. Dziś mamy ich ponad 50!
Zajęcia na uniwersytecie dziecięcym mają formę zabawy, warsztatów, spotkań z naukowcami. Tutaj liczy się praktyka, nie teoria. Zajęcia są specjalnie opracowane po kątem potrzeb i potencjału dzieci w wieku 6–14 lat. „Gdybyśmy mieli spodnie z materiału jak liście lotosu, brud by odpadł zanim wrócilibyśmy do domu. Mama nawet nie wiedziałaby, gdzie byliśmy” – usłyszeli mali słuchacze ostatniego w tym semestrze wykładu dr. Łukasza Kaczmarka z Politechniki Łódzkiej pt. „Co ma wspólnego liść lotosu z czystymi oknami”.
Na Łódzkim Uniwersytecie Dziecięcym w tym roku 560 małych studentów zakończyło semestr. Uczestniczyli oni w pięciu wykładach i warsztatach praktycznych – garncarskich, architektonicznych i z użyciem mikroskopu.
Zainteresowanie zajęciami jest ogromne. Anna Janicka z Łódzkiego Uniwersytetu Dziecięcego powiedziała „Gazecie Wyborczej”, że najczęściej już w 10 minut po rozpoczęciu zapisów wszystkie miejsca są zajęte.
Tutaj dostępna jest mapa uniwersytetów dziecięcych.