Dyrekcja jednego z prywatnych zespołów szkół (gimnazjum i liceum) podjęła decyzję, by w czasie przerw zamykać budynek szkoły na klucz tak, by młodzież nie mogła wychodzić na dwór i palić papierosów. Oburzyło to młodych ludzi, którzy uznali, że to narusza ich wolność.

Uczniowie są przekonani, że mają niezbywalne prawa wynikające z Konstytucji, które zakaz opuszczania szkoły wprost narusza. Tymczasem dyrektor szkoły Mariusz Nowowiejski, który podjął kontrowersyjną decyzję, powiedział „Gazecie Wyborczej”, że młodzi wykazywali się niebywałą bezczelnością, paląc papierosy pod jego oknem. Nawet gimnazjaliści palili, na co skarżyli się m.in. pracownicy pobliskiej przychodni. 

Zamknięcie szkoły na klucz to nie koniec walki z nałogiem. Dyrektor kazał też wymontować klamki w oknach toalet. „Gdy wprowadziliśmy zakaz wychodzenia ze szkoły podczas przerw, uczniowie zaczęli palić w toaletach. Dwaj przyłapani na paleniu gimnazjaliści wyskoczyli z okna na wysokości 2,5 m. Wyjąłem klamki, by nie doszło do nieszczęścia” – tłumaczy Nowowiejski.

Na drogę prawną wstąpili dorośli uczniowie szkoły. Twierdzą, że są pełnoletni, a decyzja dyrektora narusza ich obywatelskie prawa. Słychać głosy o „bezprawnym uwięzieniu”, „siłowym pozbawieniu wolności” i „trwałych szkodach w psychice”.

Palenie w szkołach to od dawna problem, a uczniowie od zawsze toczą w tej sprawie walkę z nauczycielami. Przybiera ona różne formy: pilnowanie toalet, cały arsenał kar dla niesfornych nałogowców, pogadanki z rodzicami, emitowanie szokujących filmów o zgubnych skutkach palenia. Nauczyciele mogą liczyć na wsparcie rodziców, którzy prawie jednomyślnie nie chcą, by ich dzieci, nawet dorosłe, paliły. Ale uczniowie jak palili, tak palą.

Pytanie, czy dyrektor Nowowiejski stanie się inspiracją dla innych szefów szkół, czy może poszedł o krok za daleko?