Urlop z dziećmi w środku roku szkolnego? Nie w Wielkiej Brytanii. Brytyjscy rodzice, którzy nie zważając na zastrzeżenia wychowawców klas, zabierają dzieci na kilkutygodniowe wyjazdy, muszą liczyć się z... grzywną, a nawet z aresztem. Restrykcyjne przepisy wzbudzają kontrowersje wśród poddanych brytyjskiej królowej.

Takie rozwiązanie obowiązuje na Wyspach od września ubiegłego roku. W myśl nowych zasad rodzice mogą nadal sami usprawiedliwiać nieobecność swych pociech, ale tylko do 10 dni łącznie w ciągu roku szkolnego (do limitu nie są wliczane usprawiedliwienia lekarskie). Dłuższa absencja wymaga uzgodnienia z wychowawcą klasy.

Rodzice, którzy nie respektują przepisów, muszą się liczyć z karą finansową: 60 funtów szterlingów na rodzica za jedno nieobecne dziecko. Grzywna wzrasta dwukrotnie w przypadku nieobecności przekraczającej 7 dni. Kto nie przyjmie szkolnej grzywny, musi się liczyć z postępowaniem sądowym. W przypadku skazania kara może urosnąć do 2,5 tys. funtów, a w skrajnych przypadkach może być wymierzona nawet kara... aresztu.

Surowe przepisy wzbudzają kontrowersje wśród mieszkańców Wielkiej Brytanii. Niedawno rozpoczęto kampanię społeczną na rzecz zniesienia kar za absencję dzieci. Resort edukacji obstaje jednak przy swoim i tłumaczy potrzebę dyscyplinowania rodziców wzrastającym nadmiernie poziomem nieobecności w brytyjskich szkołach.