Komu przeszkadza Karta Nauczyciela?

Od momentu powstania KN w 1982 r. jej zapisy zmieniano ok. 100 razy. Miała uregulować i umocnić status zawodu nauczyciela w Polsce, uchronić nauczycieli przed niskimi emeryturami i zapobiec pracy ponad siły. Wtedy jeszcze status nauczyciela w rankingu zawodów o największym społecznym zaufaniu znajdował się w czołówce...

Co z tych pięknych ideałów zostało? Po 20 latach Karta przeszkadza wszystkim – samorządowcom, którzy w socjalnych przywilejach, jakie daje KN upatrują przyczyn dziur w budżetach gmin. Im więcej obowiązków przerzuca do kas gmin budżet centralny, tym trudniej znaleźć im metody na skuteczne oszczędzanie, bez likwidowania przywilejów, choćby nauczycielskich. Gminy uważają, że Karta to „relikt przeszłości” coś, co rujnuje im budżety. Urzędnicy przeliczają przysługujące nauczycielom płatne urlopy na poratowanie zdrowia, dodatki, wyrównania pensji i płacenie tzw. trzynastek, z czego wychodzą im miliony złotych oszczędności.

Karta przeszkadza też politykom i urzędnikom, którzy bez skrupułów i pod pretekstem walki z kryzysem zabrali nauczycielom uprawnienia emerytalne.

Jednocześnie sami zainteresowani coraz ciszej protestują przeciwko zwiększaniu 18-godzinnego pensum, skróceniu wakacji i zmianie zasad przyznawania urlopów na poratowanie zdrowia. Jedynie w licznie przeprowadzanych badaniach dotyczących nastrojów w środowisku odpowiedzi od lat są takie same – nauczyciele nie chcą zmian, a nastroje mają kiepskie.

Dużo pytań, żadnych odpowiedzi

Ile powinien pracować nauczyciel? Ile czasu poświęca nauczyciel na pracę poza pensum? Szerokim echem odbił się w branży raport „Education at a Glance 2011” przygotowany na zlecenie OECD. Pokazał on, że polscy nauczyciele pracują najmniej na świecie (średnio 489 godzin, czyli 2 godziny i 42 minuty dziennie). Zestawiono te dane ze średnią czasu pracy nauczycieli w UE  (779 godzin) i USA (1100 godzin rocznie). Czy polscy nauczyciele jednak naprawdę pracują tak mało? Czy ma być im lepiej, niż  innym grupom zawodowym? Takie pytania padają z ust przede wszystkim osób, które nigdy nie musiały nikogo uczyć i które nie zdają sobie sprawy z tego, ile czasu wymaga przygotowywanie się do lekcji, sprawdzanie klasówek i ocenianie czyjejś wiedzy.

Nauczyciele lepsi i gorsi

Dodatkowym argumentem, który niewątpliwie ma wpływ na podgrzewanie atmosfery wokół zapisów Karty Nauczyciela, jest istniejąca nierówność wobec prawa. Wiąże się z nią konflikt wewnątrz środowiska nauczycieli. Nie brakuje w nim osób, które uważają, że KN działa wbrew interesom środowiska. Osią sporu jest fakt, że w szkolnictwie niepublicznym Karta nie obowiązuje (nadrzędnym aktem prawnym regulującym tam pracę jest Kodeks pracy). A liczba szkół niepublicznych w Polsce wzrasta. Co więcej – ostatnie uregulowania prawne dają gminom większe możliwości oddawania placówek w zarząd stowarzyszeniom rodziców czy fundacjom, co automatycznie rozszerza listę nauczycieli „niekarcianych”, czyli traktowanych przez prawo gorzej.
Miejsce pracy to nie jedyny czynnik różnicujący nauczycieli. Kolejnym jest ustawowy podział na nauczycieli tablicowych i nietablicowych. Pierwsi, objęci przywilejami KN, mają 18-godzinne pensum. Ci drudzy, czyli zatrudnieni w szkołach pedagodzy czy logopedzi, podlegają  wynikającemu z Kodeksu pracy 40-godzinnemu czasowi pracy w tygodniu. Tym samym, oprócz podziałów na szkoły publiczne i niepubliczne, dochodzą kolejne podziały już w samej szkole.
Co więcej, jak wynika z badań Instytutu Homo Homini, ponad 35 proc. młodych nauczycieli i studentów ostatnich lat pedagogiki zgodziłoby się na wydłużenie czasu pracy, a 40 proc. jest gotowych zrezygnować z części urlopów, w tym tych na poratowanie zdrowia. Nauczyciele z dłuższym stażem tłumaczą, że takie podejście do zmian wynika z kilku kwestii: mniejszego poczucia misji, obaw o pracę jako taką, braku doświadczenia co do rzeczywistego czasu spędzanego na pracy.

Najnowsze konkretne pomysły na zmiany

I tak, negatywna atmosfera społeczna wokół Karty, hasła o kryzysie i oszczędnościach oraz konflikty wśród samych zainteresowanych prowadzą nieuchronnie ku zmianom w tym dokumencie. Zdetronizować Kartę Nauczyciela w pierwszej kolejności chcą samorządowcy.

Zgodnie z ich pomysłami:

  • Karta ma obejmować jedynie pracowników dydaktycznych.
  • Praca nauczyciela „przy tablicy” miałaby zostać przedłużona z 18 do 20 godzin.
  • Skrócone miałyby zostać urlopy wypoczynkowe – z ok. 70 do 40 dni.
  • Pojawiłaby się nowa formuła awansu zawodowego – nauczycielem dyplomowanym można byłoby zostać najwcześniej po 18, a nie, jak teraz, po 11 latach pracy.
  • Pedagodzy zostaliby także pozbawieni dodatku mieszkaniowego i wiejskiego.
  • Wreszcie – urlop na poratowanie zdrowia byłby orzekany i finansowany przez ZUS.

Samorządowcy nie ograniczają się do jedynie do postulatów – rozpoczęli niedawno lobbing na rzecz swoich propozycji. Spotykają się z posłami ze swoich okręgów, przedstawiając wyliczenia i przekonując, że ich propozycje wpłyną na oszczędności i jakość edukacji. Dyskusja przestała być teoretyczna – do końca roku mamy poznać propozycje zmian autorstwa Ministerstwa Edukacji Narodowej. Zatem nowe nadchodzi…

Akcja rodzi reakcję…

Sami nauczyciele nie mówią zdecydowanego „nie” zmianom – ale widzą sprawę bardziej kompleksowo. Chcą zwiększenia pensum, jednak powinno być ono inaczej liczone (np. powinno się dodać do liczonych godzin także te spędzane na sprawdzaniu prac lub indywidualnych konsultacjach). Chcą także promować zaangażowanie w pracę – niech ci, którzy bardziej poświęcają się jej, zarabiają więcej.
Warto podkreślić, że z odbieranych przywilejów nigdy nikt łatwo nie rezygnuje. Dość prześledzić burzliwe manifestacje w wielu europejskich stolicach (Madryt, Paryż, Praga), gdzie nauczyciele głośno protestowali przeciwko wydłużeniu czasu pracy czy zmianie uposażeń. Były wiece, marchewki i kije w rękach, jako symbol nagradzania i karania, i inne bardziej lub mniej kreatywne protesty. W Polsce na razie słownie protestują związkowcy, którzy jak dotąd nie prowokują do bardziej zdecydowanych działań czy akcji. A sami nauczyciele martwią się nie tylko o przywileje, ale także o niż demograficzny…

Wszystko to razem nie sprzyja rzeczowej i konstruktywnej debacie nad zmianami w Karcie Nauczyciela. W dyskusji o godzinach pracy i przywilejach  nauczycieli w ogóle nie słychać tego, co najważniejsze. Tylko raz w roku na pokazywanych przez wszystkie media wizytach oficjalnych w wybranych szkołach z okazji Dnia Nauczyciela z mównicy padają słowa o etosie, poświęceniu, kształtowaniu postaw i charakterów młodego pokolenia. Tak jest tylko raz w roku...