„A jeśli spotkam ucznia po lekcjach na ulicy, to też mam się z nim nie kontaktować?” – pyta Łukasz Ługowski, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii „Kąt”, wypowiadający się dla „Dużego Formatu” na temat zakazu kontaktowania się nauczycieli w jednym z niemieckich landów z uczniami przez Facebooka.

Ministerstwo edukacji w niemieckim landzie Nadrenia-Palatynat zakazało nauczycielom rozmawiania z uczniami za pomocą Facebooka. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, nadreńscy pedagodzy nie będą mogli wykorzystywać portalu społecznościowego nawet jako swoistej platformy edukacyjnej (coraz częściej wykorzystuje się na świecie to narzędzie do tworzenia zamkniętych grup uczniów, którzy dzielą się dodatkową wiedzą, materiałami, filmami czy dyskutują o tematach zainicjowanych podczas zajęć).

Niemieccy urzędnicy twierdzą, że „zadań, jakie stoją przed oświatą, nie da się pogodzić z modelem biznesowym Facebooka, który zakłada komercyjne wykorzystywanie danych osobowych”. Mówią też o braku możliwości zachowania odpowiedniego dystansu między uczniem a nauczycielem.

Podsekretarz stanu w polskim MEN Joanna Berdzi w „Dużym Formacie” doradza, żeby nauczyciele tworzyli profile zamknięte i nie upubliczniali prywatnych informacji czy swoich zdjęć. Popiera jednak tworzenie zamkniętych grup dla uczniów i kontaktowanie się z nimi za pomocą portali społecznościowych.

Dyskusja na ten temat trwa od dłuższego czasu. Co jakiś czas pojawiają się doniesienia o nauczycielach, którym aktywność w sieci nie przynosi chluby. Warto przytoczyć choćby przykład nauczyciela z Florydy, który na jednym z portali zamieścił wpis o tym, że męczy go praca i ma już jej dość. Został za to ukarany – dyrekcja szkoły, w której pracuje, zawiesiła go dyscyplinarnie na 5 dni.

Zakaz używania Facebooka przez nauczycieli pojawił się nie tylko w niemieckich landach. Wewnątrzszkolne przepisy dotyczące tej kwestii opracowywane są także w brytyjskich i amerykańskich placówkach.