Po ogłoszeniu wyników tegorocznych matur zawrzało. Rezultaty są znacznie gorsze od zeszłorocznych, zatem mamy do czynienia z kryzysem – czytamy w wielu tekstach. O komentarze poprosiliśmy Konsultantów Edukacyjnych Wydawnictwa Operon. Oto one:

„Matura, najważniejszy egzamin w życiu, od jakiegoś czasu budzi emocje, a przecież nie powinien. Abiturienci powinni spokojnie podchodzić do kolejnych egzaminów, sprawdzać swoje wiadomości, umiejętności i po raz pierwszy mierzyć się z tak dużym stresem. Tymczasem co jakiś czas fundowane są kolejne zmiany i «ulepszenia». Maturzyści z niepokojem patrzą na edukacyjne eksperymenty, zamiast skupiać się na nauce. Potrzeba spokoju i stabilizacji. Uczniowie muszą poczuć się pewnie, powinni dostrzegać sens egzaminu i studiowania. Uczeń musi mieć świadomość, że egzamin dojrzałości to nie sztuczny i niepotrzebny twór, ale otwarta droga nowych możliwości.” – zauważa Anna Piotrowska, polonistka z Radomska.

Podobnie rzecz widzi Dorota Bialiknauczycielka I Liceum Ogólnokształcącego w Jaworznie – „Żadnej ciągłości, żadnego pomysłu, żadnej strategii. Pomijanie przez urzędników wszystkich szczebli odpowiedzialnych za kształt edukacji wyniosłym milczeniem z domieszką lekceważenia głosów nauczycieli, czyli tych, w rękach których leży «młodzieży chowanie». Eksperymentowanie na tym najmniej dochodowym (w nierozumnym urzędniczym świecie) sektorze, jakim jest oświata. Brak dalekowzrocznego planowania i zrozumienia, że nikt, nawet tak odporny, jak polski nauczyciel i jego uczeń, nie może żyć nieustająco na wulkanie.” 

Potwierdza tę opinię Krzysztof Dusik, nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie z Bielska Białej – „Obniżenie standardów, co chwila «grzebanie» w podstawie programowej, zmiany «niby na lepsze», hołdowanie nowym zasadom z Zachodu doprowadzi nas do ruiny! Na Zachodzie już wycofują się z systemu bolońskiego, widząc, że nie zdał on egzaminu, a u nas?”

Konsultanci Edukacyjni są też zgodni, że nie ma nic złego w tym, że nie wszyscy zdają maturę, która w założeniu powinna być czymś wyróżniającym zdolnych i chętnych do samorozwoju:

„Przede wszystkim kto powiedział, że wszyscy uczniowie liceów i techników muszą zdać egzamin maturalny.” – pisze Marek Gawlik – „Obecna sytuacja demograficzna i poprzednia polityka władz centralnych naszego państwa (wyrugowanie większości zawodówek) spowodowały, że część uczniów, która trafia do liceów i techników, nie powinna się tam znaleźć.” 

Dorota Bialik dodaje: „Brak etosu nauki, brak etosu ucznia, wreszcie brak etosu nauczyciela deprecjonują wartość edukacji i prowadzą do spowszednienia matury. No cóż – co powszednieje, to parszywieje. Matura dawniej (czyli w czasach przedreformatorskich) nie była i nadal nie powinna być dobrem o randze towaru z supermarketu. To elitarny przywilej, kolejny stopień wtajemniczenia, który może – nie musi ! – być dostępny każdemu, ale na który z pewnością trzeba ciężko zapracować…

Z kolei Tomasz Chlewiński pisze ostro: „Niskie wyniki tegorocznych matur to rezultat systematycznie obniżanej poprzeczki wymagań. Wśród maturzystów powstało wręcz przekonanie, że tego egzaminu nie sposób nie zdać. Najbardziej obniżona została ranga egzaminu z języka polskiego, który w części ustnej stał się demoralizującym widowiskiem, gdzie uczeń udaje mądrego, a nauczyciele głupich, ale rykoszetem odbiło się to na prestiżu całej matury.”

Poloniści mimo całkiem dobrego rezultatu matury z języka polskiego nie patrzą na wyniki zbyt optymistycznie.

„Informacja, że 94 proc. maturzystów zdało maturę z języka polskiego na poziomie podstawowym wcale mnie, jako polonisty, nie cieszy. Ten dobry wynik nie świadczy o tym, że wyposażyliśmy maturzystów w gruntowną wiedzę polonistyczną, choć zapewne większość nauczycieli polonistów starała się to zrobić. W jaki sposób można skłonić do czytania lektur, skoro znajomość całości utworu nie jest do niczego potrzebna? Uczniowie nieczytający często wypadają lepiej od czytających lektury, pod warunkiem, że mają wyższe kompetencje językowe” – pisze z żalem Jolanta Bilska, polonistka z Radzynia Podlaskiego.

Podobnego zdania jest Piotr Iwaniec, polonista z Jeleniej Góry: „Słabe wyniki tegorocznych matur, w sensie ogólnym, moim zdaniem wynikają z braku kompatybilności między treściami kształcenia i oczekiwaniami zawartymi w podstawie programowej i programach nauczania, a samym egzaminem dojrzałości. Z perspektywy nauczyciela języka polskiego, psychologiczne bajanie konieczne w przypadku wyboru tematu związanego z Potopem ma się nijak do warsztatu krytycznoliterackiego rozwijanego przez uczniów pod kuratelą nauczyciela w toku kształcenia. Maturzyści nie wpadli na to, że mają skoncentrować się li tylko na wskazaniu sztampowych cech osobowościowych bohaterów fragmentu Potopu, gdyż to wymagałoby od nich ograniczenia horyzontów myślowych." 

Wśród konsultantów pojawiły się także głosy krytyczne w stosunku do środowiska pedagogicznego. Karolina Pol, polonistka z Gdańska: „Przyczynę (zarówno niskich wyników, jak i krytykowania uczniów) upatruję w tym, iż uczniowie nie są «wielofunkcyjni». «Wielofunkcyjność ucznia», a raczej brak tej cechy, rozumiem jako niemożność połączenia wiedzy i umiejętności. Uczniowie albo uczą się partii materiału na pamięć, albo nie uczą się cały rok szkolny, licząc na swój spryt i inteligencję w czasie egzaminu. Według mnie to nie uczniowie powinni być nieustannie krytykowani. W związku z tą sprawą wzięłabym pod lupę nauczycieli. Wielu z nich zapomina o wykorzystywaniu w czasie lekcji metod, które zaktywizują ucznia do pracy i tym samym zachęcą go do nauki.”

Oddzielne powody związane są z wynikami z matematyki. Ciekawe powody podaje jedna z konsultantek: „Po analizie frekwencji uczniów z niezdaną maturą z matematyki, okazało się, że ich obecność na lekcjach tego przedmiotu wynosiła ok. 60 proc. Wg obowiązujących przepisów wystarczy jedynie 50 proc. obecności na zajęciach, by być klasyfikowanym. Uczniowie doskonale o tym wiedzą i ci bardziej «przedsiębiorczy»(czyli bezczelni, lekceważący, pewni swoich możliwości) z tego korzystają. Z jakim skutkiem? Marnym dla nich, dla rodziców, nauczycieli, szkoły…”

Inny konsultant pisze: „Poradzili sobie zdolniejsi, inteligentniejsi, pracowitsi i bardziej odpowiedzialni.”

A Piotr Malecha mówi nam: „Obowiązkowa matura z matematyki, którą wielu chciałoby zakwestionować, sprawdza nie tylko wiadomości, ale też umiejętność logicznego myślenia. Miejmy nadzieję, że powtarzane od lat wypowiedzi celebrytów w rodzaju: «w szkole szło mi bardzo dobrze, z wyjątkiem matematyki, hihihihi…» oraz towarzyszące im opinie «ekspertów» i «publicystów» nie będą miały wpływu na ewentualne decyzje urzędników odpowiedzialnych za system oświaty w Polsce.

Jeden z konsultantów kończy wszystko stwierdzeniem: „Moi uczniowie przyznają, że przyczyny ich niepowodzenia leżą w niedostatecznym przygotowaniu na niższych poziomach nauczania oraz niesystematycznej pracy samodzielnej. Dzisiejszy uczeń ma do dyspozycji internet, Akademię Khana, narzędzia, o których my nie mogliśmy nawet marzyć, a szuka wymówki pod hasłem «dyskalkulia». Nie tędy droga.”

A CO O TEGOROCZNEJ MATURZE PISZĄ AUTORZY PUBLIKACJI DO MATEMATYKI?