Tysiące ludzi protestujących na ulicach największych miast, miliony uczniów w domach zamiast w szkołach i rodzice, którzy z jednej strony chcą, by nauczyciele zarabiali więcej, a z drugiej – by ich pensja zależała od wyników pracy. Oto krajobraz edukacyjny ostatnich dni w Wielkiej Brytanii.

Tamtejszy Minister Edukacji Michael Gove próbuje wprowadzić zmiany w wynagradzaniu nauczycieli. Według planów wynagrodzenie w brytyjskiej oświacie ma zależeć od corocznych ocen pracy, a nie od stażu.

Przeciwko temu zaprotestowały dwa największe brytyjskie związki zawodowe. W ramach strajku prawie 4000 szkół nie działało całkowicie lub częściowo. Ludzie wyszli na ulice – wielkie demonstracje odbyły się m.in. w Londynie, Bristolu i Brighton. Jednocześnie badania wskazują, że w Wielkiej Brytanii istnieje szerokie społeczne poparcie dla propozycji rządowych – większość uważa, że nauczyciele powinni zarabiać więcej, ale że powinno to wynikać z corocznych ocen ich pracy.