Ledwie MEN wprowadziło obostrzenia w liczebności klas początkowych, a już przymierza się do poluzowania rygoru. Resort edukacji ugiął się pod presją samorządów i przygotował przepisy pozwalające na podniesienie limitu uczniów w klasach I–III.

Do Sejmu wpłynął właśnie zapowiadany we wrześniu projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, który łagodzi sztywny wymóg, by w każdej klasie nauczania początkowego było nie więcej niż 25 uczniów. Proponowane przepisy zakładają, że za zgodą rady rodziców oraz organu prowadzącego limit ten będzie mógł być podniesiony. Dodatkowym warunkiem, jaki będzie musiała spełnić szkoła, by tego dokonać, miałoby być zapewnienie w powiększonej klasie dodatkowej opieki asystenta nauczyciela, jeśli klasa powiększyłaby się o więcej niż 2 uczniów.

Limity w klasach nauczania początkowego od początku funkcjonowania były krytykowane przez środowisko samorządowców. Ich zdaniem ograniczanie liczebności klas grozi w skrajnych sytuacjach koniecznością wprowadzenia kształcenia na dwie zmiany. Tymczasem ograniczenie liczebności klas, tak by zbliżone były do grup przedszkolnych, było jednym z głównych argumentów minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej w debacie dotyczącej posyłania sześciolatków do szkół.