Ministerstwo Edukacji Narodowej nie widzi możliwości podniesienia wynagrodzeń nauczycieli. W piśmie do oświatowej Solidarności resort przekonuje, że nie widzi powodów dla podwyżek, gdyż nauczycielskie pensje są i tak wyższe niż przeciętne wynagrodzenie. Na wzrost płac mogą za to liczyć pracownicy uczelni wyższych.

„Z obietnicy podniesienia nauczycielskich pensji wywiązaliśmy się w latach 2008–2012” – stwierdził podsekretarz stanu w MEN Przemysław Krzyżanowski w liście do „S”. Przekonuje w nim, że ustawowo określone płace nauczycieli przewyższają przeciętne wynagrodzenie w Polsce, a realnie wypłacane uposażenia są jeszcze wyższe. Według przywołanych przez resort danych przeciętne uposażenie nauczycieli stanowi obecnie 4,3 tys. zł, co daje 118 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Według MEN priorytetem jest obecnie wzrost pensji nauczycieli akademickich. Do końca 2015 r. ich płace mają wzrosnąć w sumie o 30 proc. względem poziomu z 2013 r.

Tymczasem związkowcy z Solidarności i Związku Nauczycielstwa Polskiego domagają się dalszych podwyżek dla nauczycieli oświatowych. Jak twierdzą, obecny poziom wynagrodzeń nie nadąża za rozwojem gospodarczym Polski. Według ZNP dotychczasowy wzrost płac „nie był zachwycający”, ale ze względu na trwający kryzys związek zdecydował się nie eskalować żądań. Za to po poprawie sytuacji w kraju, pensje nie były waloryzowane nawet o wskaźnik inflacji. Z kolei Solidarność oświatowa podnosi, że we wzroście uposażeń dużą rolę odegrali też sami nauczyciele, którzy swoją pracowitością podnosili kwalifikacje i wystarali się o awans zawodowy. Oba związki liczą na to, że rozmowy z MEN na temat postulatów płacowych dopiero się rozpoczęły, a resort nie będzie się uchylał od debaty.