Nauka od godziny 6.30 do północy, z krótką przerwą na posiłek, stały monitoring, „żółte kartki” za przysypianie, ograniczone kontakty z rodzicami, zakaz rozmów dziewcząt z chłopcami – i to wszystko całkowicie dobrowolnie! Młodzi Koreańczycy chcą dzięki tym koszarowym zasadom uzyskać dobre wyniki na egzaminach kończących szkołę średnią.

Wymienione powyżej kontrowersyjne, więzienne reguły, uzupełnione jeszcze o zakaz używania komórek, odtwarzaczy MP3, tabletów oraz brak dostępu do telewizji i internetu, obowiązują w 40 szkołach w Korei Południowej – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

Nastolatki zamykają się w nich dobrowolnie na dziewięć miesięcy, płacąc czesne w wysokości 1,8 tys. dolarów miesięcznie, po to, by lepiej zdać egzamin maturalny, od którego zależy miejsce na dobrej uczelni i dobra posada w korporacji. Co piąty maturzysta próbuje zdać testy po raz drugi.

Ostry rygor i kontrola przynoszą dwuznaczne rezultaty – z jednej strony z absolwentów szkoły średniej, którą kończy praktycznie każdy, 82 proc. zdaje na studia, a Korea Południowa ma najwyższy wskaźnik skolaryzacji wśród krajów OECD. Z drugiej – koszty tego imponującego sukcesu są niepokojące. Wyniki szkolne i punktacja na egzaminie końcowym są częstą przyczyną samobójstw wśród uczniów.