Nie 54 a 40 dni urlopu nauczycielskiego domagali się samorządowcy podczas ostatniej tury rozmów o zmianie Karty Nauczyciela. Ich zdaniem nauczyciele powinni pracować w czasie ferii zimowych i wakacji, prowadząc w ramach etatu szkolne albo gminne półkolonie. Byłoby to przede wszystkim z korzyścią dla dzieci, które – szczególnie w uboższych gminach – nie wyjeżdżają na zorganizowany wypoczynek.

Nieco inna jest propozycja ministerstwa – 47 dni urlopu, z czego 35 w wakacje, 5 podczas ferii zimowych, a reszta podczas przerw świątecznych i egzaminów. Która z opcji zwycięży? Na razie nie wiadomo.

Warto zwrócić uwagę, że w debacie o dłuższym lub krótszym nauczycielskim urlopie mówi się tylko o długości tego urlopu w relacji do innych pracujących. Nikt nie wskazuje wymiernych, finansowych korzyści, jakie miałyby mieć z tego tytułu samorządy. Nauczyciel na urlopie czy w pracy w czasie wakacji kosztuje przecież gminę tyle samo,  a nawet więcej. By w szkole w czasie wakacji działały półkolonie,  nie wystarczy tylko opieka pedagogiczna. Nikt nie bierze pod uwagę kosztów jej otwarcia i zabezpieczenia.