W ramach programu edukacji ekonomicznej, realizowanego z Narodowym Bankiem Polskim, w mediach pojawił się cykl artykułów pt. Usamodzielnij się. Można się z nich dowiedzieć m.in., że przedsiębiorczość nie zależy od wieku, a szefem firmy można zostać nawet w wieku 12 lat. Wszystko zależy od genów, rodziców i samego dziecka.

Rodzice odpowiadają za rozwijanie wiary w siebie, inwencji, chęci nauki i cech charakteru, które wpływają na samodzielność. W osiągnięciu sukcesu, w tym finansowego, równorzędną rolę grają kreatywność (dobry pomysł to sprawa kluczowa) oraz pracowitość i ambicja. Gdy w dziecku spotkają się wszystkie niezbędne przedsiębiorcy cechy, przychodzi moment na kwestie organizacyjno-prawne.

Własna firma to wiele wyzwań: księgowych, organizacyjnych, urzędowych – na szczęście jest wiele podmiotów, które pomagają młodym ludziom na początku ich drogi. Należy do nich Fundacja Młodzieżowej Przedsiębiorczości, na której portalu http://www.junior.org.pl/ czytamy, że w jej programach udział wzięło ponad 5,5 miliona uczniów.
Chętni i gotowi łatwo też znajdą lokalne fundacje rozwoju przedsiębiorczości lub inkubatory akademickie.

Na koniec przychodzi moment na… porażkę. Większość młodych milionerów ma na swoim koncie sporo pomysłów, które nie wypaliły. Pierwsze biznesy nie wychodzą z powodu błędów własnych, braku doświadczenia czy czynników zupełnie niezależnych. I to jest moment kluczowy – bo tylko ci, którzy uczą się na błędach i nie poddają się, mają szansę na pierwszy milion w bardzo młodym wieku.

Jaka jest rola szkoły w tym procesie? Adam Łopusiewicz, redaktor prowadzący magazynu internetowego MamStartup.pl, mówi: „Przedsiębiorczość to coś, czego możemy się nauczyć. Warto zacząć od przeczytania kilku książek wyjaśniających podstawowe kwestie i wskazujących podstawowe błędy przedsiębiorców”. Zajęcia szkolne dotyczące ekonomii to najpewniejsze źródło informacji dla młodych ludzi – nie dość, że realizowane na zajęciach projekty skutecznie identyfikują jednostki najskuteczniejsze, to jeszcze sprawdzone materiały dydaktyczne mają szansę lepiej odegrać rolę, o której mówi Adam Łopusiewicz od większości publikacji dostępnych na rynku.