Zwolennicy twierdzą, że testy są nie tylko jedynym obiektywnym sposobem sprawdzenia wiedzy, ale dodatkowo są sposobem tanim i szybkim. Przeciwnicy podnoszą, że ta metoda egzaminowania zabija myślenie. Kto ma rację?

 

Komputer jest bezstronny i do bólu obiektywny. „Gdy oceniał człowiek, trudno było o bezstronność” – powiedział „Dziennikowi Gazecie Prawnej” prof. Krzysztof Konarzewski, były dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Ale przede wszystkim jest tani. Prof. Konarzewski przyznaje, że testy są złem koniecznym, ale rachunek ekonomiczny jest jednoznaczny. Wprowadzenie jednego otwartego pytania na egzaminie to koszt nawet 2 milionów złotych. A pieniędzy na sprawdzanie egzaminów jest coraz mniej.

 

Sami nauczyciele nie są w ocenie testów jednomyślni. Część z nich docenia łatwość diagnozy wiedzy uczniów i możliwość porównania wiedzy w grupie. Inni twierdzą, że przez testy z lekcji znikają zadania z treścią, a uczniowie umieją coraz mniej.

 

Tymczasem na świecie jest to najpowszechniejsza  forma sprawdzania wiedzy. Podkreśla się jej rolę w upowszechnianiu obiektywnej diagnozy edukacyjnej. Jednocześnie w Wielkiej Brytanii i USA pojawiły się niedawno badania, zgodnie z którymi  oparcie edukacji na testach wyboru powoduje zubożenie programu nauczania.